czwartek, 22 sierpnia 2013

Drugi dzień – Nadi town



Autobus, którym dojechaliśmy do centrum, nie ma szyb w oknach

Jedna z dwóch głównych ulic w Nadi

Podobno to pierwszy deszcz od dwóch miesięcy, a pora jest sucha...

Na dworcu autobusowym

Tu Hinduska, ale są też Chińczycy i Polinezyjczycy i mieszanki

Na ogół napisy są po angielsku, fijansku i w sanskrycie

Policjanci noszą spodnice jak Flinstonowie!

Na targu

Taro na targu

Ulica w Nadi

Ulica poza miastem

widoki z okien autobusu

Na targu wszystko sprzedaje się na "kupki"

Targ

Zakupy - pomidory

Kava, z której przyrządza się miejscowy napój
Mimo popołudniowej drzemki zasnęliśmy koło północy i obudziliśmy się o 6 rano, całkiem w porządku. Śniadanie ( 2 grzanki z dżemem + kawa) serwowane jest od 7, więc w sam raz. Na tak wczesnym śniadaniu oprócz nas były jeszcze dwie osoby. Przywitali się z nami - hello, hello, a za pół minuty słyszymy jak mówią po polsku! To dwóch Polaków – Bogdan z Kanady z ciotecznym wnukiem z… Wrocławia. Kamil jest okulistą i pracuje m.in. na Borowskiej. Bardzo miło pogawędziliśmy (m.in. o koteriach medycznych Wro i życiu w Kanadzie) i umówiliśmy na wieczorne piwo na plaży. Złapaliśmy autobus do centrum by się trochę rozejrzeć, zrobić zakupy. Autobus fajny, bez szyb w oknach, standard zupełnie tanio-azjatycki. Miasto Nadi wygląda jak droższe przedmieścia na Sri Lance. Zabudowa niska, na ulicach błoto. Świetny, duży targ ze świeżymi owocami i warzywami, kilka dużych sklepów z żywnością i pełno chińszczyzny. Ludność mieszana polinezyjsko-hindusko-chińska, bardzo miła, wszyscy nas pozdrawiają „Bula!”, mówią po angielsku. Wymieniliśmy kasę po korzystnym kursie (1$ USA za 1,85 $ Fiji) i kupiliśmy rum za bardzo niekorzystną cenę (44$ Fjij- prawie 80 zl za 0,7! A była to najtańsza butelka!). Ceny są wysokie nawet w markecie (ok 2x takie jak w Polsce) a na targu takie jak w PL (pomidory, ok. 0,5 kg 2zł). Nic to, po zakupach wróciliśmy na dworzec autobusowy, gdzie ucięłam sobie pogawędkę z miła dziewczyną, która powiedziała nam o festiwalu w Suva. Szkoda, że nie wiedzieliśmy o nim wcześniej, bo dziś już za późno by się tam wybrać.
Fi właśnie siedzi grzecznie przy stole i rysuje (na dworze mży, podobno to pierwszy deszcz od dwóch miesięcy! Akurat na nasz przyjazd…) i co minutę pyta czy ładnie rysuje i czy nie mogę uwierzyć jak pięknie ). Jak tylko przestanie padać pójdziemy na basen. A jutro wyprawa na 5 dni na wyspę Mana z białymi plażami i turkusowym morzem.

5 komentarzy:

  1. Miki ma juz paszport takze swiat stoi otworem :) Oraz zjadl pierwsze purre z jablka!
    Kava -koniecznie sprobujcie w jakiejs wiosce z miejscowymi! Najpierw dretwieja usta i jezyk. .. Potem lekko szumi w glowie. Ale to juz jak Filip pojdzie spac :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej jak Fifi już tak rysuje to niech nam narysuje co chce na urodziny :) u nas piękna pogoda bylysmy na basenie a teraz Klara odpoczywa . Rano dzwoniła do babci z pytaniem gdzie Filipo ona chce rozmawiać z Filipo. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Klara obejzala zdijecia i pyta gdzie jest ciocia :) jest wujek i Filipo a gdzie ciocia mamo?:))

    OdpowiedzUsuń
  4. A u nas kaszanka skwierczy, piwko się chłodzi i komary gryzą... Sigur z Jarkiem na nowo Polskę budują a my poszukujemy spa na jesienny babski wypad.
    Pozdrawiamy gorąco Anioły i Sigury
    P.S.
    Bardzo się cieszę, że znowu mam co czytać do porannej kawy. PA

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć dzieciaki nowa wyspa "fajna"? Jadę do was troszkę połazić po ogródku (zobaczę ile wytrzymam-z komarami) i zabrać pocztę. pozdrowienia dla Was i ucałowania dla Filipa GM

    OdpowiedzUsuń