niedziela, 27 października 2013

Botanicznie

Minął zaledwie miesiąc od naszego powrotu a ja czuję, jakby to było co najmniej pół roku temu. Wir pracy, obowiązków, spotkań i zdarzeń spowodował, że fijiski spokój się ulotnił. A szkoda... Na koniec wycieczki na Fiji chciałam wrzucić parę zdjęć przyrody, ku pamięci
Lilie wodne w Raintree Lodge, było ich tam bardzo dużo, pięknie ukwiecały stawy

Tak rosną ananansy, na krzakach

Kava

Kwiat banana

Bananowiec

Kwitnąca yuka

Moje ulubione kwiatki z Azji - w porze suchej zamiast liści są kwiaty

tu kwitnie papirus

widok dżungli

włochate drzewo

kwiaty w dżunglii

drzewo chlebowe z owocami przypominającymi w smaku chleb

dzikie orchidee są znacznie mniejsze od tych sprzedawanych u nas w doniczkach

kwiat najczesciej spotykany we włsoach Fijijek i Azjatek

rafa

różowa rafa

rozgwiazda na trawie

niedziela, 29 września 2013

Korea-Polska

Po miło spędzonym przedpołudniu w Hyacie na basenie, saunie i obżarstwie śniadaniowym (pyszne dim somy, 3 rodzaje kimchi, miso, ale tez sery, gofry i inne zachodnie smakołyki) w końcu dotarliśmy do samolotu do Frankfurtu. Lecieliśmy największym samolotem świata - airbusem A380. Dwupiętrowy a i tak wypełniony do ostatniego miejsca. Gdzie ci ludzie tak latają? Kręca sie po świecie jak bąki... Tym razem Filip nie płakał, że chce siedzieć na górze, bo powiedzieliśmy mu, że te szerokie siedzenia w pierwszej klasie są dla grubasów :) Obsługa Korean air bardzo ładna (skąd te Koreanki są takie chude?) i miła. Ja zamówiłam zestawy wegetariańskie i wszystko było pyszne - i zapiekne bakłakżany, i pasta z leczo i mnówstwo owoców. Tylko wina mogli więcej dać, bo Filip znów trochę dokazywał. Na przesiadkę we Frankfurcie mieliśmy 2h co jest limitem...udało się! We Wro - zimno...ciemno... Filipek zawstydził się jak zobaczył babcie.
Na kolację w domu mielone i zasmażana kapusta :)

piątek, 27 września 2013

Nadi-Incheon

I nastąpił koniec wakacji na Fiji. Ostatniego dnia wybraliśmy się na zakupy do Nadi medlując się wcześniej do Bamboo. Ceny nie były zachęcające, ale i tak się obkupiliśmy :) Filip dostał koszulę Bula Fiji i flagę, wszyscy się za nim oglądali na ulicy i usmiechali do nas. Będzie nam tego bardzo brakowało w PL - serdecznych, miłych przechodniów! Na lunch najpierw zafundowaliśmy sobie pyszne mango lassi i wybraliśy sie do jednej z licznych hinduskich restauracji na dahl, samosę i curry. Pyszne było ale za ostre na mój żołądek. W dniu wylotu nie mogłam spać już od 3 nad ranem, mimo że na lotnisku powinniśmy być dopiero o 8. Nie mogliśmy się odprawić on-line, wciąż pojawiał się błąd co mnie niepokoiło. No i okazał się, że mamy lay-over w Korei.
Ponad 10-ciogodzinny lot dzienny z dzieckiem nie jest już tak przyjemny jak nocny. Po obejrzeniu 2 filmów - czyli 3 godzinach Filipek miał dość podróży... niestety nie przewidziano przystanków. Trochę się wszyscy namęczyliśmy. W końcu dolecieliśmy i  w Korei dostalismy do Korean Air vouchery na hotel i posiłki. I nocujemy w Hyatt Regency, mogło być gorzej :) taki miły akcent na koniec często tułania się po tanich dziurach ze szczurami. Kolacja w formie bufetu składała się z wielu smakołyków w tym największych najlepszych owoców morza (krewtki, małże, pogrzebki, baby calamars itp.) jakie do tej pory jadłam. A desery to poezja.... Zaraz wybieramy się na basen tu by miło ten dzień w Korei spędzić .

czwartek, 26 września 2013

news i zdjecia z Raintree

Filipek nauczyl sie plywac! sam! zaczynal na wyspie Nananu-i-Ra a wczoraj w basenie spedzil ze 4 godziny doskonalac technike. strasznie sie wszyscy cieszymy. Najlepiej zadzialal list od cioci Marty, ze Klara (2-letnia siostra cioteczna) smiga w wodzie jak ryba. Nie ma to jak ambicja :)

a teraz jeszcze 3 zdjecia sprzed prawie tygodnia
 tutaj Raintree lodge koło Suvy, czesc roslin jest oznaczonych, na recepcji pobralismy stosowny atlas i rozpoznawialismy rozne rosliny tropikalne

Raintree jest nas jeziorem

na ktore mielismy widok z naszej werandy, gdzie Filipek pilnie pracowal

środa, 25 września 2013

Tavua, a zdjecia z Suvy

Dzis popoludniu musielismy juz opuscic Nananu-i-Ra. Skorzystalismy do konca z pobytu na tej uroczej wyspie nurkujac na swietnej rafie przy dzikiej plazy i budujac domek na plazy az do 14. Potem lodka zabrala nas Elington skad zlapalismy autobus do Tavuy - malego zupelnie nieturystycznego miasta, ktore kiedys bylo potega dzieki pobliskiej kopalni zlota.
Mieszkamy w bardzo ladnym hotelu, ale jutro o swicie juz jedziemy do Nadi.
 a teraz jeszcze troche zaleglych zdjec z Suvy

W Suvie przy zabytkowym kosciele


nasz lunch w Suvie

muzeum Fiji

Powazne ostrzezenia

Fajny straznik pod palacem prezydenckim

na promie do Suvy

Ratusz w Suvie

niektore ryby maja calkiem duze zeby

a ryby bywaja kolorowe nie tylko na rafie


niektore ryby sa wieeeeelkie

taki dwupak nam proponowano na kolacje

niektorzy na targu dospyiaja

ulica w Suvie


wtorek, 24 września 2013

zaległe zdjęcia I - Taveuni

dzieci jadą do szkoły

jeden z basenów na Taveuni

wyroby z liści palmowych

Filip juz sie teoretycznie szkoli z nurkowania z butlą

drugi z basenów na Taveuni

w niedziele nawet dzieci są świątecznie ubrane

Pani idzie do kościoła

dziwna ryba

tecza była piekna

poniedziałek, 23 września 2013

Wyspa Nananu-i-Ra



Mimo bardzo deszczowej nocy ranek okazał się ładny i mogliśmy popływać. Odwiedziliśmy najpierw fish sanctuary, gdzie karmiliśmy rybki. Przypłynęło ich setki! Nigdy jeszcze nie widziałam tak wielu kolorowych ryb w jednym miejscu. Potem spacer na drugą stronę wyspy po pięknych piaszczystych plażach i wynurzonych w czasie odpływu kamieniach. Obserwowaliśmy kraby, które uciekały po piasku jak małe pajączki. W słodkiej wodzie widzieliśmy skoczki mułowe, kraby błotniste itp. Wieczorem wybraliśmy się na zachód słońca, ale przez chmury widok nie był najpiękniejszy. Dziś rano – hit – śniadanie na pomoście z rybami rafowymi. Dzieliliśmy się z nimi naszą owsianką, bardzo im smakowała, wręcz się o nią biły wyskakując nad wodę. To kotłowisko było piękne. Przejrzystość wody cudowna, idealna na nura… co też uczyniliśmy niezwłocznie. Potem chwilkę plaża, lunch, drzemka i kolejny miły spacer. Tu jest idealnie. 
A ja uwielbiam rafe. Jednym z powodow jest to, ze majac rurke w zebach Filip nie za bardzo moze mowic. A powiadam wam posiadanie gadatliwego i ciekawskiego dziecka przez srednio- malomownych rodzicow jest prawdziwym wyzwaniem!

Troche zdjec
Filip pozdrawia z palmy!

tu mieszkamy

sa i hamaki

nasz hotel i rafa bardzo blisko

Parrot fish pozdrawia!

jedna z wielu plaz tutaj, pusta, tylko dla nas!

dzisiejsze sniadanie

Rafa z góry, tysiace rybek

walcza o sniadanie