poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Mana (26/08/13)



Z internetem tu kiepsko (jak to na wyspie na Pacyfiku...) wiec zdjecia dodamy jak wrocimy na lad (znaczy wieksza wyspe)
Dziś jest bardzo wietrznie i w związku z nocnym brataniem się z miejscowymi mamy plan odpoczywania. Na naszej plaży nie ma na to szans, bo wieje okropnie, ale w resorcie na północnej plaży jest spokojnie. Za pieniądze nawet wiatr wstrzymują…Przeszliśmy się po wiosce trafiając na plantację bananów a potem przemknęliśmy się do resortu przez inną plażę, gdyż podobno nie powinniśmy tam chodzić. Niestety baseny były zamknięte w związku z chlorowaniem, ale lazurowe z małymi falami morze też może być. Początkowo Fi pluł morską wodą i nie chciał nurkować (czasem tak ma), ale po ok. pół godz. się przekonał i podziwiał kolorowe rybki i ogórki morskie. Znaleźliśmy też wielką małżę (clam) podobną jak widzieliśmy na Filipinach. Po lunchu (ryż z warzywami i surówką z kapusty) poszliśmy sobie odpocząć na chwilkę co skończyło się dwugodzinną drzemką. W końcu się zebraliśmy i poszliśmy na sunset point skąd widać zachody słońca. Po drodze minęliśmy lądowisko dla małych samolotów oraz grupę miejscowych chłopaków grających w rugby, najpopularniejszy sport na Fiji. Widzieliśmy też kaplicę z widokiem na ocean, w której udzielane są śluby przyjeżdżającym w tym celu Australijczykom i Nowozelandczykom.  Na pobliskiej plaży było mnóstwo miejscowych, którzy łowili ryby na żyłki, dzieciaki się kąpały i brykały, wszyscy nas pozdrawiali „Bula!”.
Wieczorem spotkaliśmy weselników, których impreza trwa w sumie 8-dni! Przyleciało ponad 30 osób, bardzo miło się z nimi gawędziło, przyszli z resortu do naszej restauracji na kolację i picie. Dzięki drzemce Fi dotrwał tym razem do wieczornych atrakcji – dziś to wyścigi krabów. Fi otrzymał największego zawodnika i bardzo był zadowolony, niestety jego krab okazał się być bardzo leniwy. Potem były biegi po plaży i inne konkurencje, poszliśmy spać późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz