poniedziałek, 19 sierpnia 2013

FRA

Juz we Frankfurcie, po wielu godzinach oczekiwania. We Wro nie chcieli nas odprawic do konca, w koncu zgodzi sie nadac nasze bagaze i dacc nam karty pokladowe do Frankfurtu. We Wro poznalismy na placu zabaw przemila Monike i jej synka Alvaro z Madrytu, chlopcy swietnie sie bawili az do odlotu.
W zwizaku z brakiem kart pokladowych nici ze spedzeniu kilku godzin w loungu, bo musielismy wyjsc by sie znow odprawic. Co na wieczorny lot rano bylo niemozliwe, wiec spedzilismy kilka ladnych godzin na placu zabaw. Ale za to jakim! Pojazd kosmiczny jak na fajnych filmach SF, ze zjezdzalniami, kulkami, scianka do wsoinania i slizgania i mnostwem przyciskow w kabinie rakiety.
Filip bardzo zadowolny, my glownie czytalismy i zalawialismy zalegle sprawy. Po lunchu w Maku wreszcie sie odprawilismy, bardzo mila Pani znalazla nam miejsca kolo siebie i zawrocila nasze bagaze, ktore byly zle nadane... zobaczymy czy doleca!
Teraz Filipek wlasnie drzemie w Leisure Zone a ja pisze... :)
Za godzinke pierwszy 10-ciogodzinny lot, do Seulu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz