sobota, 14 września 2013

Tuvununu



W piątek byliśmy na 3 wodospadach. Było bardzo ślisko bo co chwilę padał deszcz  – bardzo rzęsisty i ciepły i w rezultacie nie doszliśmy do najwyższego wodospadu. Sam spacer był bardzo przyjemny, przyroda piękna. Wykąpaliśmy się w najniższym wodospadzie i wyruszyliśmy w drogę powrotną by złapać autobus o 14. Czekaliśmy na przystanku, Filip bawił się z dziećmi taczką przez nich skonstruowaną ok 15 zaczęliśmy się niepokoić co z tym autobusem i wtedy dowiedzieliśmy się, ze autobusu nie będzie, popsuł się po drodze… Zostało nam tylko zorganizować taksówkę. Zajął się tym jeden z miejscowych za podwózkę. Potem okazało się, ze zasponsorowaliśmy przejazd wszystkich, którzy nie dostali się do autobusu…W sobotę piękne nurkowania, najlepsze na świecie, prawdziwa kolorowa zupa rybna z rekinem odpoczywającym na dnie. Filipek spędzał czas w resorcie na basenie z dziećmi z Kalifornii. Ich dziadkowie są właścicielami  pięknie położonego resortu Nakai z lasem bananowym i widokiem na ocean oraz z prywatną plażą. Amerykanie uczą miejscowych segregacji śmieci, wprowadzili opłaty za śmiecenie, wszędzie wstawiali panele słoneczne. W związku z przyjazem wnuków zamknęli resort na 3-tygodnie by dzieci miały spokój (jeden 4-latek, jedna 2,5-latka). Świetnie się bawiliśmy w basenie, a pogoda tym razem dopisała. Niestety, mimo kremu Filipek spiekł plecy, ale już jest lepiej.
Dziś niestety bardzo wietrznie i właśnie znów pada, tym razem wcale nie przyjemnie. Byliśmy dziś w katedrze w Wikiriki, znów piękne śpiewy. Na nurkowaniu ponownie wspaniałe ryby, w tym węgorze ogrodowe, które smiesznie wystaja z podłoża. Wspaniały koral.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz