niedziela, 29 września 2013

Korea-Polska

Po miło spędzonym przedpołudniu w Hyacie na basenie, saunie i obżarstwie śniadaniowym (pyszne dim somy, 3 rodzaje kimchi, miso, ale tez sery, gofry i inne zachodnie smakołyki) w końcu dotarliśmy do samolotu do Frankfurtu. Lecieliśmy największym samolotem świata - airbusem A380. Dwupiętrowy a i tak wypełniony do ostatniego miejsca. Gdzie ci ludzie tak latają? Kręca sie po świecie jak bąki... Tym razem Filip nie płakał, że chce siedzieć na górze, bo powiedzieliśmy mu, że te szerokie siedzenia w pierwszej klasie są dla grubasów :) Obsługa Korean air bardzo ładna (skąd te Koreanki są takie chude?) i miła. Ja zamówiłam zestawy wegetariańskie i wszystko było pyszne - i zapiekne bakłakżany, i pasta z leczo i mnówstwo owoców. Tylko wina mogli więcej dać, bo Filip znów trochę dokazywał. Na przesiadkę we Frankfurcie mieliśmy 2h co jest limitem...udało się! We Wro - zimno...ciemno... Filipek zawstydził się jak zobaczył babcie.
Na kolację w domu mielone i zasmażana kapusta :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz