Pojawiło się słońce w pełnej krasie, cudne niebieskie niebo
i w końcu możliwość wykorzystania morza pod samym nosem. Postanowiliśmy zostać
na tej maleńkiej wyspie jeszcze przez weekend. Sobotę cała spędzamy na plaży
kąpiąc się i nurkując. Rafa jest bardzo kolorowa, dużo różnych rybek – parrot
fish, Napolenon fish, nemo itd. Udało nam się zrobić kilka pięknych zdjęć
podwodnych i … padła karta. Mam nadzieję, że tylko karta a nie cały aparat,
który a priori jest też przeznaczony do podwodnych zdjęć, do tej pory
zachowywał się bardzo dobrze. Bardzo mi szkoda. Niestety przez ten mały wypadek straciliśmy
nie tylko dzisiejsze foty, ale tez te z wczorajszego wieczoru, z ceremonii
kavy. Impreza trwała 4 godz.i była bardzo ciekawa. Fijiczycy spotkają się
codziennie wieczorem i siedzą razem pijąc właśnie tą błotnistą ciecz, która w
zamierzeniu ma dać odlot – na białych raczej nie działa a smaku jest dość
okropna. Ale najprzyjemniejszą częścią jest poczucie wspólnoty i przynależności, rozmowy i po prostu bycie
razem.
Na miejscu mamy pełne wyżywienie – 3 posiłki, na nasze
nieszczęście Rosie gotuje dobrze i dość tłusto. Na śniadanie dostajemy pączki
lub ciasto bananowe oraz owsiankę (Filip zawsze chce dokładkę!), lunch to np.
pieczone kasavy – ziemniaki z omletem, na kolację – ryby (smażone, w sosie
itp.) lub kurczak z ryżem. Filip zwykle dostaje coś innego typu parówki z
makaronem i(!) z ryżem, więc dzielimy
się z nim naszym mięsem. W sumie moglibyśmy nie zjadać całych porcji, ale
wszystko jest smaczne więc brzuchy rosną :)
Dzis tez posprzatali nam nasza chatke - na lozkach znalezlismy bukiety z hibiskusa!
Ale i tak najlepsze jest to ze mamy calkowicie wyspe dla siebie i ze rafa w koncu znalezlismy bardzo ladna rafe.
Umówiliśmy się jutro na wycieczkę na Moturiki, wpadniemy do
kościoła na śpiewy gospel. Mam nadzieję, że pogoda się utrzyma.
Udanego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz